wtorek, 20 sierpnia 2013
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział Drugi
Evie
Ciemność, ciemność, ciemność i ciemność. Powoli zaczęły ukazywać się kolory. Leżałam w gabinecie pielęgniarki, a wokół mnie stały moje psiapsiółki, koledzy z drużyny futbolowej, mój chłopak i oczywiście pielęgniarka.
- Oooo....obudziła się - zawyła jak widać uszczęśliwiona Carmen.
- Tak, na szczęście - odpowiedziała bardzo spokojnie pielęgniarka. Wtedy przypomniałam sobie zdarzenia z wcześniejszych godzin. Znowu chciałam zemdleć, ale......
- Evie, jesteś zdolna do brania udziału w zajęciach?
- Jaaa..... - musiałam walczyć o swoje, musiałam pokonać tego Zayna. JA MUSIAŁAM WYGRAĆ, NIE ON!!! - tak mogę uczestniczyć w lekcjach - uśmiechnęłam się i udałam się szybko do drzwi. Wyszłam na korytarz pełen ludzi i widok, który zobaczyłam mnie rozwścieczył. Zobaczyłam jak ten gej - Zayn rozdaje swoje plakietki z powodzeniem i dodatkowo pomaga mu ta suka Natalie. Zaczęłam iść szybko w jej stronę, za mną oczywiście cała horda cheerleaderek i chłopaków futbolistów.
- Co Lumpex, nie masz nic innego do roboty jak uprzykrzać ludziom życia!!! - wykrzyczałam do niej. - Mówię ci, pożałujesz tego!!! Prawie się na nią rzuciłam. W ostatniej chwili złapali mnie moi koledzy. Wtedy przyszedł ten palant, musiał wtrącić tam swoje cztery grosze!
- Co się stało dziewczyny? - spytał z zaciekawieniem.
- Gówno, nie twoja sprawa - warknęłam, nie zamierzałam z tym dupkiem rozmawiać.
- Dobra, uspokój się trochę Evie - powiedział Jace – mój chłopak.
- Dlaczego, Jace, dlaczego mam znowu przegrać?!
- Co ty gadasz?! - powiedziała Natalie.
- Zamknij mordę! - nie, miałam już tego wszystkiego dosyć. Wszyscy się na mnie gapili, a w szczególności to „One Direction”. Choć, co mnie zdziwiło, jeden, ten Harry patrzył się na mnie inaczej. Zresztą nie ważne. Co mnie obchodzą jakieś geje z boysbandu! Szybko uciekłam do łazienki ze łzami w oczach.
Ostatnimi słowa jakie usłyszałam należały do mojej najlepszej przyjaciółki:
,,Mówię ci jeszcze raz, pożałujesz tego!!!" Potem zatrzasnęłam drzwi.
***około 20 minut później***
Wyszłam z moimi przyjaciółkami z toalety. Udałam się w
stronę sali od matematyki, bo tam miałam następną lekcję. Osiadłam obok mojej
BFF - Tiffany.
Jest blondynką o długich włosach i jest trochę gruba, ale jej
tego oczywiście nie powiem, co by była ze mnie przyjaciółka gdybym jej to powiedziała.
- Jak tam się czujesz kochana? - spytała z troską.
- Może być, choć i tak jestem nadal zła na tę.... , no nie ważne - zabrzmiał dzwonek, oznaczający lekcję. Choć i tak zawsze rozmawiałyśmy na lekcjach, zawsze nam się upiekało. Jeszcze coś poplotkowałyśmy o szkole i...
- Dziewczęta, o czym tak zawzięcie rozmawiacie? - spojrzał na nas srogo nauczyciel. - Może nam coś ciekawego opowiecie - w tym momencie obydwie pokręciłyśmy głową. - Nie, a to szkoda w takim razie, Tiffany zmieni miejsce i usiądzie teraz z Louisem, a Evie z Harrym - w tym momencie chciałam zacząć się kłócić z matematykiem, lecz... - bez dyskusji zrozumiano - zagrzmiał jego głos. Z oporem osiadłam obok uśmiechniętego Harrego.
- Cześć, jestem Harry - powiedział z entuzjazmem.
- Hej - odpowiedziałam wymijająco. Ta lekcja, jak i inne minęły w miarę spokojnie, aż nadszedł wyczekiwany przeze mnie trening cheerleaderek. Jak zwykle poprowadziłam rozgrzewkę, potem zaczął się prawdziwy trening. Przyszła nasza trenerka - Sue i ćwiczyłyśmy nasz układ, aż.... Nagle przez drzwi wpadła roześmiana Natalie i całe 1D. Kiedy nas zobaczyli oraz Sue miny im zrzedły.
- Co wy tu robicie?! - krzyknęła trenerka.
- Myy.....- zająkał się Niall, czy jak go tam zwą.
- Nie ważne, nie obchodzi mnie to, WYNOCHA!!! Uciekli z sali cali roześmiani. Co było w tym takiego śmiesznego, to że ćwiczyłyśmy. Co za debile!!!
- Jak tam się czujesz kochana? - spytała z troską.
- Może być, choć i tak jestem nadal zła na tę.... , no nie ważne - zabrzmiał dzwonek, oznaczający lekcję. Choć i tak zawsze rozmawiałyśmy na lekcjach, zawsze nam się upiekało. Jeszcze coś poplotkowałyśmy o szkole i...
- Dziewczęta, o czym tak zawzięcie rozmawiacie? - spojrzał na nas srogo nauczyciel. - Może nam coś ciekawego opowiecie - w tym momencie obydwie pokręciłyśmy głową. - Nie, a to szkoda w takim razie, Tiffany zmieni miejsce i usiądzie teraz z Louisem, a Evie z Harrym - w tym momencie chciałam zacząć się kłócić z matematykiem, lecz... - bez dyskusji zrozumiano - zagrzmiał jego głos. Z oporem osiadłam obok uśmiechniętego Harrego.
- Cześć, jestem Harry - powiedział z entuzjazmem.
- Hej - odpowiedziałam wymijająco. Ta lekcja, jak i inne minęły w miarę spokojnie, aż nadszedł wyczekiwany przeze mnie trening cheerleaderek. Jak zwykle poprowadziłam rozgrzewkę, potem zaczął się prawdziwy trening. Przyszła nasza trenerka - Sue i ćwiczyłyśmy nasz układ, aż.... Nagle przez drzwi wpadła roześmiana Natalie i całe 1D. Kiedy nas zobaczyli oraz Sue miny im zrzedły.
- Co wy tu robicie?! - krzyknęła trenerka.
- Myy.....- zająkał się Niall, czy jak go tam zwą.
- Nie ważne, nie obchodzi mnie to, WYNOCHA!!! Uciekli z sali cali roześmiani. Co było w tym takiego śmiesznego, to że ćwiczyłyśmy. Co za debile!!!
***kilka godzin później***
Nareszcie w domu. No prawie, będę i tak musiała porozmawiać
z moimi „kochanymi” rodzicami. Weszłam do przedpokoju i już od razu moja
rodzicielka znalazła się obok mnie.
- Jak tam córciu było w szkole? – zapytała z dziwną jak dla
niej ciekawością.- Mmm…jakoś przejdzie – odparłam bez entuzjazmu. Niby miałam jej opowiedzieć o tym całym koszmarnym dniu. O nie!
- Może chciałabyś z nami zjeść kolację?
- Nie, nie mam ochoty.
- Chodź, trochę pogadamy.
- Nie! Mamo, daj mi spokój! – krzyknęłam i pobiegłam schodami w górę do swojego pokoju.
Miałam dosyć tego dnia. Chciałam, żeby się skończył. Postanowiłam się umyć i położyć się spać. Lecz sen ku mojemu nieszczęściu nie nadchodził, ten dzień był zbyt męczący. Wzięłam swojego iPoda i włączyłam swoją ulubioną piosenkę i jakoś usnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że się podobało :) Proszę KOMENTUJCIE!!!!
czwartek, 8 sierpnia 2013
Rozdział Pierwszy
Natalie
Całą noc przeleżałam gapiąc się w sufit. Koszmary znowu wróciły, przez co bałam się zasnąć. Zawsze pojawiały się kiedy wracałam po wakacjach do szkoły. Tak bardzo nienawidzę tego miejsca. Boję się ludzi, którzy tam są. Nagle zadzwonił budzik, który tak mnie wystraszył, że spadłam z łóżka. Nie dość to stuknęłam głową o stoliczek stojący obok. Wstałam trzymając się bolącej głowy i przeklinając pod nosem.
- Piękny początek dnia - powiedziałam sobie w myślach. Udałam się kuchni by zrobić sobie śniadanie. Mamy już nie było. Pewnie znowu wróci późno, tak jak zawsze. Pomyłam po śniadaniu i poszłam szybko się ubrać. Spakowałam jeszcze książki bo po szkole miałam je oddać do biblioteki. Musiałam się pośpieszyć żeby nie spóźnić się na autobus szkolny. Zawsze przyjeżdżał o godzinę za szybko. Wybiegłam szybko z domu i pędem popędziłam na przystanek. Akurat uczniowie wsiadali do pojazdu więc przyspieszyłam i zaczęłam wołać żeby za mną poczekali. Zasapana usiadłam na swoje miejsce. Słyszałam jak ludzie obgadują mnie. Było mi przykro.
Przed budynkiem szkolnym na chwilę stanęłam. Bałam się tam wejść. Na szczęście miałam jeszcze pół godziny. Postanowiłam wejść jeszcze do knajpki w pobliżu szkoły. Zaczęłam liczyć ile w ogóle mam pieniędzy. Niecałe 3 zł. Chociaż na herbatę starczy - pomyślałam. Gdy doszłam na miejsce, zobaczyłam tłum ludzi. Większość samolubów z naszej szkoły.
- Poproszę herbatę - powiedziałam.
- Coś jeszcze?
- Nie dziękuję.
- Patrz nie ma forsy żeby zamówić coś jeszcze - usłyszałam głos jednej dziewczyny.
- Proszę oto pani herbata - uśmiechnęła się sprzedawczyni.
- Dziękuję.
Powoli ruszyłam w kierunku szkoły. Kątem oka zauważyłam Evie, która jak zwykle przyjechała swoim samochodem. Zanim weszłam do szkoły usłyszałam jak Evie woła :
- Kogo moje piękne oczy widzą! Miss Lumpex, zapraszamy, chodź do nas!- wiedziała że nic nie poradzę na jej wyzwiska i sprawiało jej to przyjemność - gdzie kupiłaś te ciuszki, w którym lumpeksie. No powiedz nam, nie wstydź się!- wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać jak zwykle. -Dobra, trzymaj tą plakietkę, tylko zanim ją przyczepisz, proszę zmień ubranie!
Postanowiłam wyrzucić tą plakietkę gdy tylko zniknie mi z oczu. Ruszyłam powoli w kierunku szkoły. I w tym momencie usłyszałam pisk dziewczyn. Podniosłam wzrok żeby zobaczyć co się dzieje i nie wierzyłam własnym oczom. Ujrzałam... One Direction. Trochę trwało zanim dziewczyny się uspokoiły ale gdy to nastąpiło oznajmili :
- Cześć wszystkim, chcieliśmy ogłosić, że jeden z nas, mianowicie Zayn będzie kandydował na przewodniczącego tej szkoły.
W tym momencie znowu rozległ się pisk dziewczyn a Evie zemdlała...
__________________________________________________________________________
I jest w końcu nasz rozdział pierwszy. Przepraszam że musieliście tak długo czekać ale nieoczekiwanie wyjechałam na wakacje i dopiero wróciłam. Życzę miłego czytania i mam nadzieję że zostawicie u nas komentarz.
Całą noc przeleżałam gapiąc się w sufit. Koszmary znowu wróciły, przez co bałam się zasnąć. Zawsze pojawiały się kiedy wracałam po wakacjach do szkoły. Tak bardzo nienawidzę tego miejsca. Boję się ludzi, którzy tam są. Nagle zadzwonił budzik, który tak mnie wystraszył, że spadłam z łóżka. Nie dość to stuknęłam głową o stoliczek stojący obok. Wstałam trzymając się bolącej głowy i przeklinając pod nosem.
- Piękny początek dnia - powiedziałam sobie w myślach. Udałam się kuchni by zrobić sobie śniadanie. Mamy już nie było. Pewnie znowu wróci późno, tak jak zawsze. Pomyłam po śniadaniu i poszłam szybko się ubrać. Spakowałam jeszcze książki bo po szkole miałam je oddać do biblioteki. Musiałam się pośpieszyć żeby nie spóźnić się na autobus szkolny. Zawsze przyjeżdżał o godzinę za szybko. Wybiegłam szybko z domu i pędem popędziłam na przystanek. Akurat uczniowie wsiadali do pojazdu więc przyspieszyłam i zaczęłam wołać żeby za mną poczekali. Zasapana usiadłam na swoje miejsce. Słyszałam jak ludzie obgadują mnie. Było mi przykro.
Przed budynkiem szkolnym na chwilę stanęłam. Bałam się tam wejść. Na szczęście miałam jeszcze pół godziny. Postanowiłam wejść jeszcze do knajpki w pobliżu szkoły. Zaczęłam liczyć ile w ogóle mam pieniędzy. Niecałe 3 zł. Chociaż na herbatę starczy - pomyślałam. Gdy doszłam na miejsce, zobaczyłam tłum ludzi. Większość samolubów z naszej szkoły.
- Poproszę herbatę - powiedziałam.
- Coś jeszcze?
- Nie dziękuję.
- Patrz nie ma forsy żeby zamówić coś jeszcze - usłyszałam głos jednej dziewczyny.
- Proszę oto pani herbata - uśmiechnęła się sprzedawczyni.
- Dziękuję.
Powoli ruszyłam w kierunku szkoły. Kątem oka zauważyłam Evie, która jak zwykle przyjechała swoim samochodem. Zanim weszłam do szkoły usłyszałam jak Evie woła :
- Kogo moje piękne oczy widzą! Miss Lumpex, zapraszamy, chodź do nas!- wiedziała że nic nie poradzę na jej wyzwiska i sprawiało jej to przyjemność - gdzie kupiłaś te ciuszki, w którym lumpeksie. No powiedz nam, nie wstydź się!- wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać jak zwykle. -Dobra, trzymaj tą plakietkę, tylko zanim ją przyczepisz, proszę zmień ubranie!
Postanowiłam wyrzucić tą plakietkę gdy tylko zniknie mi z oczu. Ruszyłam powoli w kierunku szkoły. I w tym momencie usłyszałam pisk dziewczyn. Podniosłam wzrok żeby zobaczyć co się dzieje i nie wierzyłam własnym oczom. Ujrzałam... One Direction. Trochę trwało zanim dziewczyny się uspokoiły ale gdy to nastąpiło oznajmili :
- Cześć wszystkim, chcieliśmy ogłosić, że jeden z nas, mianowicie Zayn będzie kandydował na przewodniczącego tej szkoły.
W tym momencie znowu rozległ się pisk dziewczyn a Evie zemdlała...
__________________________________________________________________________
I jest w końcu nasz rozdział pierwszy. Przepraszam że musieliście tak długo czekać ale nieoczekiwanie wyjechałam na wakacje i dopiero wróciłam. Życzę miłego czytania i mam nadzieję że zostawicie u nas komentarz.
piątek, 2 sierpnia 2013
Prolog
Evie
Z ciężkiego snu wyrwał mnie dźwięk mojego budzika. Powoli wywlokłam się z
łóżka. Nie miałam ochoty wstawać, ale jak w każdy wrześniowy dzień musiałam iść
do szkoły. Dzisiaj zaczynały się kampanie na przewodniczącego, w których byłam
faworytką. A dlaczego? Bo byłam najpopularniejszą
osobą w szkole, byłam bogata, piękna i oczywiście zostałam kapitanem
cheerleaderek, miałam chłopaka rozgrywającego,
multum psiapsiółek i chciałam
jeszcze zostać przewodniczącą, co nie powinno mi sprawić trudności, lecz... Z
moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojej mamy: „Słońce, chodź na śniadanie.”
Założyłam to i to i zeszłam na dół do kuchni. Mama jak zwykle coś kuchciła, a
tata siedział przy stole, pił kawę i czytał gazetę.
- Dzień dobry kochanie - uśmiechnął się do mnie tata.
- Cześć, coś ciekawego napisali w gazecie? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Nie... Ooo...napisali, że dzisiaj kandydaci na przewodniczącego szkoły
zaczynają swoje kampanie, i jeszcze...zgadnij, kto jest faworytem???
- Nie mam pojęcia – skłamałam.
- Nasza kochana Evie!
- Ja? Naprawdę?? - udałam zaskoczoną.
- Tak, jestem z ciebie bardzo dumny.
- Ja też - wtrąciła mama - a na śniadanie: twoje ulubione naleśniki! Bardzo się
ucieszyłam, bo moja mama rzadko robiła naleśniki, chyba że na specjalne okazje.
- A co się stało, jaka dzisiaj okazja, że zrobiłaś naleśniki? – spytałam znowu
z zaciekawieniem.
- A....no, bo chcieliśmy ci coś z ojcem powiedzieć – odpowiedziała trochę
speszona.
- Noo..., więc.... będziesz miała siostrę albo brata.
- Co?? - mój humor z wesołego zmienił się w..... - Zrobiliście sobie dzieciaka,
bo co ja już wam nie wystarczam. Świetnie, moi właśni rodzice! Nieważne idę do
szkoły! - wykrzyknęłam i wybiegłam wraz ze swoją torbą z domu.
Po 10 minutach jazdy swoim nowoczesnym samochodem, dojechałam do szkoły. Zaparkowałam na miejscu i udałam się w stronę budynku szkoły. Tam czekały na mnie moje koleżanki i cała drużyna futbolowa wraz z moim chłopakiem. Wszyscy moi znajomi i większość szkoły nosili moje plakietki o tym bym została przewodniczącąszkoły. Podeszłam do nich i zaczęłam rozmowę.
- Co tam, kotku? - spytał mnie słodko mój chłopak. W odpowiedzi pocałowałam go w usta, a on odwzajemnił mój pocałunek.
- Nic ciekawego - nic oprócz tego, że moi rodzice wolą jakiegoś dzieciaka ode mnie. Ale wolałam przemilczeć ten temat. - Jak tam moje plakietki?
- Rozdajemy wszystkim, którzy wchodzą do szkoły nawet nauczycielom -powiedziała Amy, jedna z moich koleżanek.
- Super, muszę to wygrać - odpowiedziałam z entuzjazmem. - Mam pomysł, chodźmy do budynku i rozdajmy ich jeszcze trochę. Razem, od razu bez zastanowienia ruszyliśmy w stronę szkoły. Zawsze tworzyliśmy zgrany zespół dlatego nasza elita, „rządziła” szkołą. Po przejściu kilkunastu metrów, zauważyłam osobę, która zawsze mnie wkurzała.
- Kogo moje piękne oczy widzą! Miss Lumpex, zapraszamy, chodź do nas! -uwielbiałam to robić, ona nic nie mogła zrobić, za to ja mogłam wszystko -gdzie kupiłaś te ciuszki, w którym lumpeksie. No powiedz nam, nie wstydź się! -wszyscy zaczęli się śmiać, jak zwykle. - Dobra, trzymaj tą plakietkę, tylko zanim ją przyczepisz, proszę zmień ubranie! - powiedziałam do niej. Ona miała na imię Natalie. Kiedyś chodziłyśmy razem do przedszkola, lecz była to tylko znajomość, na szczęście, nie zniosłabym jej. W pewnym momencie usłyszałam pisk dziewcząt, gwałtownie obróciłam się i zobaczyłam... One Direction.
- Nic ciekawego - nic oprócz tego, że moi rodzice wolą jakiegoś dzieciaka ode mnie. Ale wolałam przemilczeć ten temat. - Jak tam moje plakietki?
- Rozdajemy wszystkim, którzy wchodzą do szkoły nawet nauczycielom -powiedziała Amy, jedna z moich koleżanek.
- Super, muszę to wygrać - odpowiedziałam z entuzjazmem. - Mam pomysł, chodźmy do budynku i rozdajmy ich jeszcze trochę. Razem, od razu bez zastanowienia ruszyliśmy w stronę szkoły. Zawsze tworzyliśmy zgrany zespół dlatego nasza elita, „rządziła” szkołą. Po przejściu kilkunastu metrów, zauważyłam osobę, która zawsze mnie wkurzała.
- Kogo moje piękne oczy widzą! Miss Lumpex, zapraszamy, chodź do nas! -uwielbiałam to robić, ona nic nie mogła zrobić, za to ja mogłam wszystko -gdzie kupiłaś te ciuszki, w którym lumpeksie. No powiedz nam, nie wstydź się! -wszyscy zaczęli się śmiać, jak zwykle. - Dobra, trzymaj tą plakietkę, tylko zanim ją przyczepisz, proszę zmień ubranie! - powiedziałam do niej. Ona miała na imię Natalie. Kiedyś chodziłyśmy razem do przedszkola, lecz była to tylko znajomość, na szczęście, nie zniosłabym jej. W pewnym momencie usłyszałam pisk dziewcząt, gwałtownie obróciłam się i zobaczyłam... One Direction.
Nie żebym
była ich fanką, ale takie sławy w naszej szkole, to raczej rzadko się widywało,
dlatego się bardzo zdziwiłam. Kiedy wszystkie dziewczyny się uspokoiły, chłopcy
zamierzali coś powiedzieć.
- Cześć wszystkim, chcieliśmy ogłosić, że jeden z nas, mianowicie Zayn będzie kandydował na przewodniczącego tej szkoły. W tym momencie rozległ się pisk dziewczyn, a ja... zemdlałam. Tak zaczął się mój koszmar...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto prolog!!!
Miłego czytania! ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)