Strony

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział Drugi


Evie

Ciemność, ciemność, ciemność i ciemność. Powoli zaczęły ukazywać się kolory. Leżałam w gabinecie pielęgniarki, a wokół mnie stały moje psiapsiółki, koledzy z drużyny futbolowej, mój chłopak i oczywiście pielęgniarka.
- Oooo....obudziła się - zawyła jak widać uszczęśliwiona Carmen.
- Tak, na szczęście - odpowiedziała bardzo spokojnie pielęgniarka. Wtedy przypomniałam sobie zdarzenia z wcześniejszych godzin. Znowu chciałam zemdleć, ale......
- Evie, jesteś zdolna do brania udziału w zajęciach?
- Jaaa..... - musiałam walczyć o swoje, musiałam pokonać tego Zayna. JA MUSIAŁAM WYGRAĆ, NIE ON!!! - tak mogę uczestniczyć w lekcjach - uśmiechnęłam się i udałam się szybko do drzwi. Wyszłam na korytarz pełen ludzi i widok, który zobaczyłam mnie rozwścieczył. Zobaczyłam jak ten gej - Zayn rozdaje swoje plakietki z powodzeniem i dodatkowo pomaga mu ta suka Natalie. Zaczęłam iść szybko w jej stronę, za mną oczywiście cała horda cheerleaderek i chłopaków futbolistów.
- Co Lumpex, nie masz nic innego do roboty jak uprzykrzać ludziom życia!!! - wykrzyczałam do niej. - Mówię ci, pożałujesz tego!!! Prawie się na nią rzuciłam. W ostatniej chwili złapali mnie moi koledzy. Wtedy przyszedł ten palant, musiał wtrącić tam swoje cztery grosze!
- Co się stało dziewczyny? - spytał z zaciekawieniem.
- Gówno, nie twoja sprawa - warknęłam, nie zamierzałam z tym dupkiem rozmawiać.
- Dobra, uspokój się trochę Evie - powiedział Jace – mój chłopak.
- Dlaczego, Jace, dlaczego mam znowu przegrać?!
- Co ty gadasz?! - powiedziała Natalie.
- Zamknij mordę! - nie, miałam już tego wszystkiego dosyć. Wszyscy się na mnie gapili, a w szczególności to „One Direction”. Choć, co mnie zdziwiło, jeden, ten Harry patrzył się na mnie inaczej. Zresztą nie ważne. Co mnie obchodzą jakieś geje z boysbandu! Szybko uciekłam do łazienki ze łzami w oczach.
Ostatnimi słowa jakie usłyszałam należały do mojej najlepszej przyjaciółki: ,,Mówię ci jeszcze raz, pożałujesz tego!!!" Potem zatrzasnęłam drzwi.

***około 20 minut później***
 
Wyszłam z moimi przyjaciółkami z toalety. Udałam się w stronę sali od matematyki, bo tam miałam następną lekcję. Osiadłam obok mojej BFF - Tiffany.
 Jest blondynką o długich włosach i jest trochę gruba, ale jej tego oczywiście nie powiem, co by była ze mnie przyjaciółka gdybym jej to powiedziała.
- Jak tam się czujesz kochana? - spytała z troską.
- Może być, choć i tak jestem nadal zła na tę.... , no nie ważne - zabrzmiał dzwonek, oznaczający lekcję. Choć i tak zawsze rozmawiałyśmy na lekcjach, zawsze nam się upiekało. Jeszcze coś poplotkowałyśmy o szkole i...
- Dziewczęta, o czym tak zawzięcie rozmawiacie? - spojrzał na nas srogo nauczyciel. - Może nam coś ciekawego opowiecie - w tym momencie obydwie pokręciłyśmy głową. - Nie, a to szkoda w takim razie, Tiffany zmieni miejsce i usiądzie teraz z Louisem, a Evie z Harrym - w tym momencie chciałam zacząć się kłócić z matematykiem, lecz... - bez dyskusji zrozumiano - zagrzmiał jego głos. Z oporem osiadłam obok uśmiechniętego Harrego.
- Cześć, jestem Harry - powiedział z entuzjazmem.
- Hej - odpowiedziałam wymijająco. Ta lekcja, jak i inne minęły w miarę spokojnie, aż nadszedł wyczekiwany przeze mnie trening cheerleaderek. Jak zwykle poprowadziłam rozgrzewkę, potem zaczął się prawdziwy trening. Przyszła nasza trenerka - Sue i ćwiczyłyśmy nasz układ, aż.... Nagle przez drzwi wpadła roześmiana Natalie i całe 1D. Kiedy nas zobaczyli oraz Sue miny im zrzedły.
- Co wy tu robicie?! - krzyknęła trenerka.
- Myy.....- zająkał się Niall, czy jak go tam zwą.
- Nie ważne, nie obchodzi mnie to, WYNOCHA!!! Uciekli z sali cali roześmiani. Co było w tym takiego śmiesznego, to że ćwiczyłyśmy. Co za debile!!!

***kilka godzin później***

Nareszcie w domu. No prawie, będę i tak musiała porozmawiać z moimi „kochanymi” rodzicami. Weszłam do przedpokoju i już od razu moja rodzicielka znalazła się obok mnie.
- Jak tam córciu było w szkole? – zapytała z dziwną jak dla niej ciekawością.
- Mmm…jakoś przejdzie – odparłam bez entuzjazmu. Niby miałam jej opowiedzieć o tym całym koszmarnym dniu. O nie!
- Może chciałabyś z nami zjeść kolację?
- Nie, nie mam ochoty.
- Chodź, trochę pogadamy.
- Nie! Mamo, daj mi spokój! – krzyknęłam i pobiegłam schodami w górę do swojego pokoju.

Miałam dosyć tego dnia. Chciałam, żeby się skończył. Postanowiłam się umyć i położyć się spać. Lecz sen ku mojemu nieszczęściu nie nadchodził, ten dzień był zbyt męczący. Wzięłam swojego iPoda i włączyłam swoją ulubioną piosenkę i jakoś usnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że się podobało :) Proszę KOMENTUJCIE!!!!

2 komentarze: